Siedzę po turecku na miękkim łóżku, przeżuwam kolejny kęs przepysznej,
soczystej gruszki, której smak równa się wakacje. Ale nie te drogie, dalekie,
planowane, z których wracasz wymęczony, ale na pytanie „jak było?” odpowiadasz „eee
no suuuper! super powiem ci!”. Takie wakacje, jakie się ma, a może tylko JA
miałam, w dzieciństwie. Bo czemu by ich nie uczynić tylko moimi…? Wakacje
znaczyły wstawanie z samego rana, o świcie, ale po to, by biec gdzieś w las,
łąki, szukać nowych przygód. A te gruszki… to u babci były, dlatego się
kojarzą. Bo do babci, mieszkającej kilkaset metrów od nas, chodziło się na noc
i to właśnie były Wakacje! A rano można było się wylegiwać w łóżku i oglądać
telewizję, a kanapki z szynką robiły się same. I te gruszki…
Ale ja w ogóle nie o tym miałam. Bo przecież siedziałam na
łóżku, po turecku. I rozmyślałam sobie. Tylko ja sentymentalna jestem, więc pod
lawiną wspomnień zginął wątek przewodni. Nie są nim owoce. Otóż : dlaczego tak
bardzo się przejmuję innymi? Ich zdaniem? I tym co o mnie mówią albo myślą?
Przecież tak naprawdę mój świat to ja. Nie o to chodzi, żem egoistką, choć mi
to zarzucano wiele razy. Ale nie, nie jestem. Tylko życie, uczucia, emocje – to
moje. Mogę to dzielić, mogę nie – oczywistość. Mogę więc trwać przy życiu „w
miarę” satysfakcjonującym. A mogę je porzucić i żyć nadal, tylko całkiem
inaczej. Nadal to przecież będzie moje życie. Sama mogę uczynić go szczęśliwym.
Tylko muszę współpracować, przede wszystkim z samą sobą, czasem z innymi. Bo
nie powinno się jedynego życia marnować na „UJDZIE”. Ma być wspaniale, pięknie,
chyba, że lubisz znośnie. Skoro tak żyjesz te kilkadziesiąt lat – musisz lubić.
Każde śniadanie powinno być najsmaczniejszym, każdy uśmiech niewymuszonym, a
każda relacja – czystą i szczerą. Yhm fakt, mam skłonność do marzenia o utopii.
Tylko jak wytniesz tych mało znaczących nieznajomych (często gburowatych
palantów) na swojej drodze, którymi się zbyt przejmujesz, < przynajmniej ja
na pewno> , możesz mieć utopię. Czemu nie ?
Totalny bełkot, jak to u mnie. Strumień świadomości. Czasem
trzeba – bo co ja się kurde będę przejmować?
Uściski !