Nie wiem jeszcze czy spodoba mi się na tyle, żeby tam zostać, ale jak na razie zapraszam na blog w innej odsłonie!
czwartek, 20 listopada 2014
wtorek, 11 listopada 2014
Przetrwałam długi weekend. To takie uczucie, jak... mniej więcej przed świętami : " jeszcze tylko spowiedź i będzie można spokojnie się wyluzować ". Ja mogę już teraz właśnie wrzucić na luz i czekać na zimę. To chyba nie najlepszy znak jeśli bardzo nienawidzi się swojej pracy. Na razie jednak trzeba ścisnąć tyłek, próbować nie narzekać i jakoś brnąć dalej. Pocieszam się, że będzie lepiej, jeszcze będzie kolorowo. A tymczasem napijmy się piwka i zapomnijmy, o wszystkich ludziach, których chcieliśmy dziś zamordować. Bo to jest nie takie, a one nie tak, a tamci co innego, a ja chciałam tak , A JA JESTEM TAKA NIEZADOWOLONAAAAA! I wtedy moje oczy ciskają piorunami, moje brwi dotykają już prawie stóp , zęby zaciśnięte max iiii próbuję przywołać uśmiech na twarz, ale wychodzi tylko ponury grymas. To dlatego napiweczki takie niskie. No, ale mieliśmy zapominać. Więc zdrowie.
A TU WKLEJAM TAK BARDZO PASUJĄCE DO TEMATU ZDJĘCIE :
(nie mam innego, kto by się przejmował, sorry, ale wschód słońca to jest to, co miałam okazję podziwiać, popierniczając do pracuni)
long day is over.
A TU WKLEJAM TAK BARDZO PASUJĄCE DO TEMATU ZDJĘCIE :
(nie mam innego, kto by się przejmował, sorry, ale wschód słońca to jest to, co miałam okazję podziwiać, popierniczając do pracuni)
long day is over.
niedziela, 9 listopada 2014
sobota, 8 listopada 2014
Internecie, jak poprawnie robić siku ?
Zaczęło się od granatu. Dzisiejszego ranka czy przedpołudnia
poszłam na zakupy i kupiłam granat. Rzadko sięgam w sklepie po owoce inne niż
jabłka czy banany, bo jakoś zakodowane mam, że DROGIE, to nie biorę. Ale tym
razem się skusiłam, może zachęcona zdjęciami ślicznych sałatek posypanych tymi
małymi rubinkami, którymi wybuchowy owoc jest wypełniony. Przekroiłam granat na
pół i zaczęły się schody – ziarenka, które chciałam wydłubać, strzelały sokiem
na wszystkie strony. Sfrustrowana szybko odłożyłam sprawcę zamieszania do
koszyka na owoce i pomyślałam : ‘Sprawdzę sobie później w Internecie jak
obierać granat, tak, żeby kuchnia nie przypominała planu zdjęciowego Piły’.
Chwila chwila Aniu, nie za szybko się poddałaś? No i oto jest, lawina myśli i
pytań. Głupi, niepozorny owoc doprowadził mnie do pytania: Czy w dzisiejszych
czasach nie nagrywa/nie pisze się tutoriali na KAŻDY temat? Czy ludzie się
przypadkiem nie rozleniwili? Czy nie zabijają własnej kreatywności przez
szukanie rozwiązań podanych na talerzu? Mamy w Internecie tysiące porad : „Jak
zrobić makijaż krok po kroku?”, „Co założyć na pierwszą randkę?”, „Co mówić, by
dobrze wypaść przed rodzicami chłopaka?” , „Jak składać pranie?” , „Jak obrać
banana?” . Co by było, albo co będzie, jeżeli kiedyś znów nadejdą czasy bez
Internetu? Zginiemy marnie, bo nie będziemy umieli nic wymyślić samodzielnie?
Dziś nie chcemy tracić cennego czasu na zastanawianie się, analizowanie i
wymyślanie. Ciężko ruszyć głową, od razu sięgamy po gotowe rozwiązanie. Tworzy
się dziś masę aplikacji, które ułatwiają nam życie. Już nie trzeba zapisywać
listy zakupów na karteczce, nie mówiąc już o zapamiętaniu jej – możesz ściągnąć
aplikację, która zrobi to za ciebie.
Dowiedziałam się dziś jak najlepiej obrać granat lub szybko
wydostać wszystkie ziarenka. Fajnie to wiedzieć, życie faktycznie staje się
łatwiejsze. Ale czy nie odczułabym większej satysfakcji, gdybym sama coś
mądrego wymyśliła? Przecież jeśli poświęciłabym więcej czasu na obejrzenie tego
owocu, wykorzystałabym wiedzę, którą posiadam , najzwyczajniej w świecie wysiliła
mózgownicę, jest szansa, że wpadłabym na dokładnie to, co obejrzałam w sieci.
Może zmarnowałabym kilka granatów, ale przybyłoby mi kilka połączeń między
neuronami.
Nie wiem, czy mam rację, będąc wrogiem aplikacji, nie wiem
do końca co sądzę o internetowych poradnikach. Wiem za to, że nie piszę
najlepiej na świecie, ale poćwiczyć nie zaszkodzi. A jeżeli choć jedna
duszyczka to przeczyta i nad tym się zastanowi, to będę całkiem zadowolona.
Mam nadzieję, że nie skończymy wpisując w wyszukiwarkach
pytanie z tytułu notki. Byłoby przykro.
Miłego weekendu.
Na koniec koniec piosenka, z płyty, która na okładce ma granat.
czwartek, 6 listopada 2014
sobota, 25 października 2014
no, to dobranoc, bo niedziela normalnym dniem roboczym jest przecie.
( dopiero długo po zrobieniu tego zdjęcia, na innym, tych samych pokrzyw, zobaczyłam, że siedział na nich wielki, ohydny pająk... otarłam się o śmierć, a nawet nie wiedziałam! fuj. )
czwartek, 23 października 2014
wtorek, 14 października 2014
środa, 8 października 2014
niedziela, 5 października 2014
in love with Pink.
I've got a little black book with my poems in
I've got a bag with a toothbrush and a comb in
When I'm a good dog they sometimes throw me a bone in
I got elastic bands keeping my shoes on
Got these swollen hand blues.
Got thirteen channels of shit on the T.V. to choose from
I've got electric light
And I've got second sight
I've got amazing powers of observation
And that is how I know
When I try to get through
On the telephone to you
They'll be nobody home
I've got the obligatory Hendrix perm
And the inevitable pinhole burns
All down in the front of my favourite satin shirt
I've got nicotine stains on my fingers
I've got a silver spoon on a chain
I've got a grand piano to prop up my mortal remains
I've got wild staring eyes
I've got a strong urge to fly
But I've got nowhere to fly to
Ooooh Babe when I pick up the phone
Surprise, surprise, surprise...
There's still nobody home
I've got a pair of Gohills boots
And I've got fading roots
I've got a bag with a toothbrush and a comb in
When I'm a good dog they sometimes throw me a bone in
I got elastic bands keeping my shoes on
Got these swollen hand blues.
Got thirteen channels of shit on the T.V. to choose from
I've got electric light
And I've got second sight
I've got amazing powers of observation
And that is how I know
When I try to get through
On the telephone to you
They'll be nobody home
I've got the obligatory Hendrix perm
And the inevitable pinhole burns
All down in the front of my favourite satin shirt
I've got nicotine stains on my fingers
I've got a silver spoon on a chain
I've got a grand piano to prop up my mortal remains
I've got wild staring eyes
I've got a strong urge to fly
But I've got nowhere to fly to
Ooooh Babe when I pick up the phone
Surprise, surprise, surprise...
There's still nobody home
I've got a pair of Gohills boots
And I've got fading roots
czwartek, 2 października 2014
sunny days.
Kilka zdjęć z Malagi. Przez kilka dni mogłam się cieszyć hiszpańskim słońcem. Warto było pomęczyć się w samolocie dla tak świetnie spędzonego czasu!
Subskrybuj:
Posty (Atom)