wtorek, 11 listopada 2014

Przetrwałam długi weekend. To takie uczucie, jak... mniej więcej przed świętami : " jeszcze tylko spowiedź i będzie można spokojnie się wyluzować ". Ja mogę już teraz właśnie wrzucić na luz i czekać na zimę. To chyba nie najlepszy znak jeśli bardzo nienawidzi się swojej pracy. Na razie jednak trzeba ścisnąć tyłek, próbować nie narzekać i jakoś brnąć dalej.  Pocieszam się, że będzie lepiej, jeszcze będzie kolorowo. A tymczasem napijmy się piwka i zapomnijmy, o wszystkich ludziach, których chcieliśmy dziś zamordować. Bo to jest nie takie, a one nie tak, a tamci co innego, a ja chciałam tak , A JA JESTEM TAKA NIEZADOWOLONAAAAA! I wtedy moje oczy ciskają piorunami, moje brwi dotykają już prawie stóp , zęby zaciśnięte max iiii próbuję przywołać uśmiech na twarz, ale wychodzi tylko ponury grymas. To dlatego napiweczki takie niskie. No, ale mieliśmy zapominać. Więc zdrowie.

A TU WKLEJAM TAK BARDZO PASUJĄCE DO TEMATU ZDJĘCIE :
(nie mam innego, kto by się przejmował, sorry, ale wschód słońca to jest to, co miałam okazję podziwiać, popierniczając do pracuni)



long day is over.


4 komentarze:

  1. Ania, jak przyjadę to mi po kolei musisz wszystko opowiedzieć, a zdjęcie pasuje! dodaje otuchy

    OdpowiedzUsuń
  2. opowiem, choć mam nadzieję, że wtedy będę pamiętać tylko jasne punkcikii i o tym będę gadać:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziel się i tutaj tym wspaniałym wydarzeniem :D:D

    OdpowiedzUsuń
  4. haha, jak kupię film do aparatu ;D

    OdpowiedzUsuń