piątek, 29 sierpnia 2014

peace of mind

Po co Bóg stworzył smutek?

Smutek jest wyjątkowo niemotywującym uczuciem. Złość, nienawiść,radość - wszystko daje kopa do działania. Albo mówimy sobie : nooo kurwa, JA nie mogę? No to wam pokażę! No to się wszyscy teraz przygotujcie na zbieranie szczęk z podłogi. Albo : oooojeeej, udało mi się, jak superaśnie, teraz to mogę wszystko, z drogi bo nadchodzę!

A smutek?

Nic tylko leżeć jak naleśnik cały dzień. Gapić się w przestrzeń i starać się nie myśleć. Najlepiej zasnąć. Spać spać spać. Wstać i zaraz z powrotem, bo świat przecież taki zły, a ja taka smutna. Uciekam.

Chyba powstał tylko po to, żebyśmy mogli usłyszeć pierdyliard smutnych, łzawych piosenek, melodii chwytających za serduszko, przeczytać tysiące dobrych książek i wierszy płynących  prosto z samego środka zranionej duszyczki. Tak, po to chyba Bóg stworzył smutek. Choć w sumie wystarczyłaby zwykła wrażliwość, czy nie?

Idealnie smucić się można przy:




Uwielbiam ten zespół.

czwartek, 28 sierpnia 2014

it'll be a silent day i'll share with you

Otwieram oczy. To, co widzę na ścianie mówi mi, że za oknem właśnie wschodzi słońce. Świetne wyczucie czasu Chrapiący Ukochany. Senność mija w sekundzie, chwytam za aparat. Kilka pstryknięć później otwiera się druga para oczu. Czas rozpocząć nowy dzień mojego jedynego życia.











piątek, 22 sierpnia 2014

idę na kwiatki.

Nie lubię nie mieć energii. Nie lubię jak coś boli, dokucza, to tu to tam, tak, że już sama nie wiem... sama nie wiem. Łóżko wydaje się być najlepszym miejscem na świecie, ale trzeba wstać w końcu, bo jak nie, to będzie poczucie zmarnowanego dnia. A jak się posnuję po mieszkaniu to już jakoś odrobinę mniej. Głupio jest dziś. Wolę deszcz niż słońce, bo jak pada to można bez wyrzutów sumienia siedzieć w domu. A na to teraz mam ochotę.

Sinead O'Connor wydała nowy album. Słucham sobie, całkiem przyjemnie się zapowiada. Z oceną ostateczną trzeba czekać do któregoś przesłuchania. La Roux też wydali, po 5 latach, swój drugi krążek. Mam trochę nadrabiania, jak coś szczególnie mi się spodoba to tu wrzucę.  A tak na dziś też coś mam, jakieś tam pojedyncze piosenki, które mi się ostatnio podobają. W tym miejscu proszę też kadżego, kto się tu zabłąka, żeby w komentarzu zostawił to, czego ostatnio najchętniej słucha. Tak na poprawę humoru dla mnie.








Tę piosenkę męczyłam, bo kojarzy mi się teraz z LeBronem wracającym do Cleveland Cavaliers.



Kolejna, tylko dlatego, że skojarzenie z NBA. Bo była w grze. A jakoś chyba fanką BK nie jestem.




 Ta jest taka spokojna, na dobre, długie poranki.

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

sierpień.

Za oknem pada. Grzmi. Proste, skoro nadeszło moje upragnione i wyczekane wolne, słoneczna pogoda odeszła.  Nie lubią się nawzajem. Więc zamiast czytać książki nad wodą opalając trochę moje zbyt blade ciało, czytam w domu i słucham płyt. Chociaż kolekcja winyli ogromna nie jest, znajdują się tam takie albumy, na które zawsze mam ochotę. ZAWSZE. Pink Floyd, wiadomo.

Od czterech dni mamy sierpień. Jeden z moich ulubionych miesięcy, szczególnie na wsi. Lato powoli będzie się zbierać, ale jeszcze pozwoli się nacieszyć sobą. Czas żniw i upałów, które pozwalają na myślenie tylko o niczym. Czas przesyconych zapachem wolności i lenistwa wieczorów. Owoce ciepłe od słońca, prześliczne i soczyste pomidory. Łąki, na których kwiaty i trawy marzą o burzy, która wiadomo - nadejdzie. Gwałtowna i nagła, chwilowa. Tak to było na wsi. Miasto inaczej przeżywa sierpień. Nawet nie zauważasz, że już jest. Chyba, że w kalendarzu.

Pamiętam, że rok temu wracając busem do domu, w jeden z tych upalnych dni, słuchałam The Doors. Patrzyłam na ten rozgrzany krajobraz za oknem, na góry i lasy jakby "wysuszone" , na tle niebieściusieńkiego nieba i to co słyszałam w słuchawkach zgrało mi się idealnie z tym co widziałam. W jedną całość. Błogość, lenistwo i rozmarzenie. Mimo, że przecież lato nie zwalnia od pracy. Ale sierpień... W sierpniu wszystko bywało inaczej. Stworzyłam sobie wtedy playlistę, którą nazwałam "latolato".  Ogarnijcie, może Wam też się wyda idealna.



1.The Doors - Break on trough

2. The Kills - DNA

3. Maanam - Krakowski spleen

4. The Doors - Indian summer

5. The Temper Trap - Sweet disposition

6. The Kills - Baby says ( <3 )

7. The Doors - Alabama song

8. The Kills - Damned if she do

9. The Doors - Hello, i love you

10. David Bowie - Starman

11. The Kills - Future starts slow

12. The Doors - Twentieth Century Fox



 Dość monotematycznie. Cóż, mam słabość do albumu The Kills, z którego te piosenki pochodzą, a do Doorsów w lecie jeszcze większą. Mogłabym tu wcisnąć pewnie jeszcze z milion piosenek, które niby pasują do upałów, ale akurat takich słuchałam rok temu i mi się teraz kojarzą. Przed chwilą właśnie miałam dodać jeszcze jedną, ale kiedy ją włączyłam, to w głowie  pojawiły mi się  opadające liście, kasztany, poranna mgła... yhym, słuchałam tego jesienią, nic nie poradzę, nie pasuje ;)  Żyjmy sierpniem!





 

Na zdjęciach sierpień 2013.