środa, 30 lipca 2014

" I'm gonna lay right down here in the grass! "



Siedzę po turecku na miękkim łóżku, przeżuwam kolejny kęs przepysznej, soczystej gruszki, której smak równa się wakacje. Ale nie te drogie, dalekie, planowane, z których wracasz wymęczony, ale na pytanie „jak było?” odpowiadasz „eee no suuuper! super powiem ci!”. Takie wakacje, jakie się ma, a może tylko JA miałam, w dzieciństwie. Bo czemu by ich nie uczynić tylko moimi…? Wakacje znaczyły wstawanie z samego rana, o świcie, ale po to, by biec gdzieś w las, łąki, szukać nowych przygód. A te gruszki… to u babci były, dlatego się kojarzą. Bo do babci, mieszkającej kilkaset metrów od nas, chodziło się na noc i to właśnie były Wakacje! A rano można było się wylegiwać w łóżku i oglądać telewizję, a kanapki z szynką robiły się same. I te gruszki… 

Ale ja w ogóle nie o tym miałam. Bo przecież siedziałam na łóżku, po turecku. I rozmyślałam sobie. Tylko ja sentymentalna jestem, więc pod lawiną wspomnień zginął wątek przewodni. Nie są nim owoce. Otóż : dlaczego tak bardzo się przejmuję innymi? Ich zdaniem? I tym co o mnie mówią albo myślą? Przecież tak naprawdę mój świat to ja. Nie o to chodzi, żem egoistką, choć mi to zarzucano wiele razy. Ale nie, nie jestem. Tylko życie, uczucia, emocje – to moje. Mogę to dzielić, mogę nie – oczywistość. Mogę więc trwać przy życiu „w miarę” satysfakcjonującym. A mogę je porzucić i żyć nadal, tylko całkiem inaczej. Nadal to przecież będzie moje życie. Sama mogę uczynić go szczęśliwym. Tylko muszę współpracować, przede wszystkim z samą sobą, czasem z innymi. Bo nie powinno się jedynego życia marnować na „UJDZIE”. Ma być wspaniale, pięknie, chyba, że lubisz znośnie. Skoro tak żyjesz te kilkadziesiąt lat – musisz lubić. Każde śniadanie powinno być najsmaczniejszym, każdy uśmiech niewymuszonym, a każda relacja – czystą i szczerą. Yhm fakt, mam skłonność do marzenia o utopii. Tylko jak wytniesz tych mało znaczących nieznajomych (często gburowatych palantów) na swojej drodze, którymi się zbyt przejmujesz, < przynajmniej ja na pewno> , możesz mieć utopię. Czemu nie ?

Totalny bełkot, jak to u mnie. Strumień świadomości. Czasem trzeba – bo co ja się kurde będę przejmować?

Uściski ! 


3 komentarze:

  1. Jakaś machina do cofania w czasie by się przydała, a propos wakacji tych z Twoich wspomnień... echh
    Choć z drugiej strony ;P wakacjami w Chorwacji np. bym nie pogardziła:D

    OdpowiedzUsuń
  2. takie dalej możesz mieć;) a jeżeli nie będziesz, to dobrze, że są wspomnienia. to mamy cały czas :):)

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja lubię taki bełkot. bo ja takim właśnie bełkotem sentymentów żyję. ;)

    OdpowiedzUsuń